Co by było gdyby… Może jednak warto… A jeśli się nie uda… A jeśli potem wszystko się rozsypie… Tysiące pytań i braków odpowiedzi. Ktoś mądry powiedział „strach przed porażką jest gorszy od samej porażki”. Obawa przed nieudanym przedsięwzięciem może boleć bardziej niż późniejszy, wynikający z niepowodzenia zawód.
Podejrzewam, iż nikt z was nie ma pojęcia ile wątpliwości targało nami przed podjęciem decyzji o rocznym wyjeździe. Mieliśmy ruszyć w podróż dookoła świata. Zostawić wszystko, wydać oszczędności i wrócić nie wiedząc co czeka nas po powrocie. A jednak… Pewnego dnia po prostu powiedzieliśmy „Jedziemy” i tak właśnie zrobiliśmy. Dom który mieliśmy zbudować nie został zbudowany. Samochód nie został wymieniony na nowszy a komfort finansowej rezerwy rozpływał z każdym kolejnym miesiącem.
A my? Jechaliśmy przed siebie, spaliśmy w najdziwniejszych miejscach, poznawaliśmy ludzi, oddychaliśmy….
Czas płynął a z nim nasze plany i wspomnienia. Jedne zacierał kurz, drugie nabierały jaskrawych kolorów. To co jeszcze parę miesięcy temu wydawało się przerażającą perspektywą braku perspektyw, znikło. Tak po prostu odeszło ustępując miejsca energii i wierze, że wszystko jeszcze możliwe. Świat i droga tchnęły w nas nowe życie.
Nigdy nie zapomnę jak po roku podróży siedziałem w oknie samolotu i patrzyłem na kłębiące pod nami chmury. Wracaliśmy do domu, miejsca które kiedyś wypaliło całą moją energię a teraz roztaczało wizję najbardziej nieprawdopodobnych możliwości.
Czy warto zostawić wszystko i podjąć ryzyko zmiany? Z mojej perspektyw na pewno tak…
Link: 2009.dziennikipodrozy.pl