W pogoni za “Emi”

24.10.2021

Czasem najzwyklejsza planszówka może być czymś znacznie więcej niż tylko grą. Wystarczy, aby dać jej jakiś cel a przede wszystkim troszkę serca. Właśnie tak było z grą „Emi”. Grą skierowaną do… no właśnie… do kogo?

 

Może zacznijmy od początku…

 

 

Kiedy Alek i Daniel opowiedzieli mi o swoim pomyśle, był to tylko jeden z wielu projektów na moim biurku. Wymyślić grę skierowaną do dzieci z zespołem Downa. Planszówkę, która ma na celu nie tylko zabawę, ale przed wszystkim pomoc w rozwoju umiejętności językowych. Mówiąc językiem marketingowym, cel to stworzenie produktu skierowanego do jasno określonej grupy odbiorców. Zdobycie tzw. segmentu niezagospodarowanego rynku, najpierw w Polsce a potem za jej granicami.

 

 

Proste co? Sprofilowana grupa odbiorców, nisza w rynku i konkretne cele sprzedażowe. Nic tylko wymyślić, wyprodukować i ruszać w teren. Wydawałoby się to takie łatwe i oczywiste. Podpatrzymy jakąś grę, troszkę ją przeróbmy, narysujmy planszę i sprzedajmy. Rynek nie lubi próżni a tu z analizy wyszła olbrzymia luka do wypełnienia. Ze zgromadzonych danych wykluły się konkretne cyfry do zarobienia.

 

 

Wszystko byłoby oczywiste, gdyby nie wybrana grupa odbiorców, Dzieci z zespołem Downa i ich rodzice. Ludzie, którym jedna informacja kompletnie przewartościowała życie a to co jeszcze przed chwilą było sprawami codziennymi teraz stało się odległą historią. Ich miejsce zajął mały, bezbronny człowiek, który przez cale swoje życie zależny będzie od swoich opiekunów. Człowiek o bezgranicznych pokładach ufności i miłości. Bezinteresownego oddania i uczciwości wpisanej w każdy mięsień twarzy.

 

 

Już pierwsze spotkania z Fundacją skupiającą rodziny takich dzieci pokazały jak niewiele wiemy o ich rzeczywistości. Żyjemy w codzienności, która nie dopuszcza do siebie kłopotliwych sytuacji. Troszkę jak w filmie „Rajska Plaża” gdzie chorego chłopaka wystawiono za obóz, aby nie przeszkadzał innym w zabawie. Przecież plaża to miejsce do zabawy a nie słuchania o czyimś cierpieniu.

 

 

Przecież nasz świat to miejsce, gdzie wszyscy są piękni, młodzi i bogaci. Wszyscy uśmiechnięci na swoich fejsbukowych profilach, zadowoleni z siebie i swojego życia. Zobacz oto jestem! Szczęśliwy i zadowolony z siebie. A ty! Ty też taki jesteś, nikogo nie interesują twoje kłopoty ani nieprzespane noce. No co ty, jest super, zobacz lecimy na fajne wakacje. Ty też możesz.

 

 

I nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki poznaję niezwykłych ludzi.  Prawdziwie niezwykłych! Nie sfokusowanych na kolejnym zdjęciu na insta ale na prostych czynnościach dnia codziennego, gdzie troska o najbliższą na świecie osobę determinuje całą resztę. Gdzie trzeba nauczyć się życia od nowa, zmienić system wartości i mieć dość siły by nie upaść. Wydawałoby się, że rysuję tu obraz pełen czarnych barw. Nic bardziej mylnego. Uśmiechnięte twarze i chęć walki z przeciwnościami losu, pozytywne nastawienie, którego mogliby się uczyć otaczający nas malkontenci.

 

 

 

Przy pomocy takich właśnie osób postała gra niezwykła. Połączenie puzzli z planszówką, gdzie poprzez wplecenie w rozgrywkę czynności manualnych, dzieciaki mogą uczyć się nowych słów. Okazało się, że nauka drugiego języka rozwija percepcję i pomaga w zapamiętywaniu. Plansza z ilustracjami, puzzle z nowymi słowami i opowiedziane przy nich historie, stworzyły innowacyjną grę, przy której rodzice i ich niezwykłe pociechy będą wspólnie spędzać czas.

Może Cię także zainteresować

pozostale

Lista…

pozostale

Porozmawiajmy.com