Chan Tengri 7010.mnpm

Data podróży: 08.2003

 

– Mam na imię Miki – powiedział kierowca – Miki, tak jak ta Amerykańska myszka, widzieliście?

– Tak widzieliśmy – odpowiedział Boguś poprawiając się na tylnym siedzeniu taksówki. Wciśnięty pomiędzy Radka a mnie, przywalony dwoma plecakami, walczył o każdy centymetr kanapy – zabieraj łapę Radziu – warknął.

 

– To nie moja!

– Jasne, myszki Miki.

Kierowca odwrócił się na dźwięk swojego imienia.

– Uważajjj – krzyknął Deląg z przedniego fotela.

 

 

Miki nacisnął hamulec i w ostatnim momencie ominął nadjeżdżający autobus. Kropla zimnego potu spłynęła mi po twarzy. Wyciągnąłem rękaw kurtki aby zetrzeć ją z czoła.

– Ty też się tak nie rozpychaj – powiedział siedzący obok mnie Boguś.

– Kurczę, dlaczego się tak ciśniemy w jednym aucie a Tomek i Paweł jadą w drugim zupełnie sami – zapytałem.

– Też się nad tym zastanawiam, to wszystko przez… – wskazał głową kierowcę – po cholerę daliśmy się tu zapakować?

To było dobre pytanie, przecież dopiero wylądowaliśmy w Kirgizji. Pięć minut na lotnisku by nas nie zbawiło ale sytuacja sama się jakoś rozwinęła. Wyszliśmy z budynku i natychmiast otoczyła nas grupa kumpli Mikiego. Oczywiście powiedzieliśmy pass i udawaliśmy, że droga do miasta nas nie interesuje. Pech chciał, że zaczęliśmy mówić o drodze do Ałmaaty. Jeden z nich podchwycił temat.

– Autobus odjeżdża za 30 minut – powiedział.

No i zaczęło się. Za nic nie chcieliśmy zostawać w Biskheku. Zwłaszcza po opowieściach Bogusia na temat jego mieszkańców. Radziu zaczął negocjować warunki drogi i już po chwili siedzieliśmy ściśnięci w samochodzie.

– Nieźle – zaczął Radziu – jeszcze jedna taka akcja a zamiast w górach wylądujemy w szpitalu. i to w najlepszym wypadku -dodał.

– Nie rozpędzaj się – powiedział Deląg – ta góra jest przed nami i cały czas czeka.

– Mam nadzieję – wtrącił Radziu – dojedźmy tylko na dworzec a też w to uwierzę. Myślę, że wejście na szczyt to pikuś w porównaniu z jazdą Mikiego.

– Chyba dojeżdżamy – odpowiedziałem zerkając za okno.

 

Miki zwolnił i skręcił w stronę wielkiego placu, pełnego autobusów. Podjechał pod płot i wyłączył silnik. po chwili zaczęliśmy wyładowywać się z samochodu. Świeże, rześkie powietrze uderzyło mi w twarz. dopiero teraz poczułem jaki jestem zmęczony. przepychanka na lotnisku w Moskwie, kilka godzin lotu a teraz przejażdżka z Mikim. Przed oczami stanęło mi ciepłe łóżeczko i miękka poduszka. tylko, że poduszka została parę tysięcy kilometrów stąd a ja stałem na placu w samym sercu Azji. Na horyzoncie wyrastały szczyty Tien Szan. Gdzieś tam wznosił się Chan Tengri, nasze marzenie. Pomyślałem, że już niedługo tam będziemy, jeszcze tylko ….

– Przecież umawialiśmy się na 30 – głos Bogusia wyrwał mnie z zamyślenia.

– No, no 50 – powiedział Miki.

– Co się stało – zapytałem.

– Ten frajer chce 50, a umawialiśmy się na 30.

– Bierzmy plecaki i spadamy – wtrącił się Deląg

– Może być kłopot, zamknął resztę w bagażniku i raczej ich nie odda.

 

Przy samochodach zebrała się grupka lokalesów. Ich miny nie wyglądały przyjaźnie. Wyraźnie czekali na pretekst do rozpoczęcia zadymy. Nawet z Delągiem (viceMistrzem Polski w kickboxingu) nie mieliśmy najmniejszych szans. A więc stało się Miki, okazał się dużo mniej przyjazny od Amerykańskiego oryginału. Wszystkie opowieści o Kirgizji sprawdziły się w ciągu 15 minut.

 

Może nie tyle o Kirgizji, co o ostrożności, którą trzeba zachować w większości odległych krajów. Są piękne tajemnicze, pełne miejsc, o których czytaliśmy z wypiekami na twarzy. Marzeń i celów czekających na realizację, ale… no właśnie zawsze jest jakie ale. To największe nazywa się OSTROŻNOŚĆ. Nawet jeśli jesteś w grupie 6 całkiem silnych facetów, musisz liczyć się z możliwością dostania po głowie a w najlepszym wypadku stracenia paru dolarów. Na szczęście w naszym przypadku skończyło się na dolarach. Miki szybko schował je do kieszeni i otworzył bagażnik. Autobus do Ałmaaty okazał się kolejnym kłamstwem a my negocjowaliśmy drogę do Kazachstanu z ziomkiem Mikiego, który już chciał pakować nasze torby do kolejnego bagażnika…

Może Cię także zainteresować

pozostale

Lista…

pozostale

Porozmawiajmy.com