Ivoo

20.10.2017

Czasami nie wszystkie rzeczy wychodzą tak jakbyśmy chcieli. To co sobie wyobraziliśmy i to co realnie powstało może okazać się dwiema różnymi rzeczywistościami. W moim przypadku takim tematem był projekt „IVOO”. Najgorsze, że poza stratą czasu i sporej ilości pieniędzy straciłem coś znacznie cenniejszego. Zaufanie klubów, które przystąpiły do projektu. Ale po kolei.

 

E-commerce, hasło które każdemu otwiera przed oczami wizję szkatułki pełnej pieniędzy. Teraz w dobie internetu, kiedy w sieci możesz kupić wszystko, wydawałoby się, że wystarczy mieć dobry pomysł na dotarcie a reszta potoczy się sama. A pomysł mieliśmy przecież doskonały! Razem z Tomkiem i Marcinem uknuliśmy plan, który nie miał prawa się nie udać. Wyobraź sobie, że jesteś kibicem. Kochasz swój klub i jesteś związany z nim na dobre i złe. Co więcej, czujesz potrzebę wspierania go, pomagania tak aby rósł w siłę, wygrywał wszystko z wszystkimi. Jednym słowem klub to twój drugi dom.

 

A teraz wyobraź sobie, że musisz kupić sportowe buty, bo stare się rozleciały. Odpalasz komputer wchodzisz na takie np. allegro i płacisz. Buty przychodzą a ty szczęśliwy biegniesz na kolejny trening. A teraz pomyśl, że wchodzisz na stronę klubu i widzisz reklamę do klubowego sklepu z butami, koszulkami i czym tylko chcesz. Kupujesz w nim wiedząc że część ceny trafi na konto twojego klubu. Co więcej, zapłacisz dokładnie tyle co na innych, podobnych platformach w sieci. Fajne, co? Czy jako kibic nie zrobiłbyś zakupu w klubie? Okazuje się, że nie…

 

Przez ponad rok budowaliśmy odpowiednią platformę, pozyskaliśmy dostawców produktów, przygotowaliśmy materiały promocyjne. Równocześnie zbudowaliśmy kanały dotarcia do kibiców, zrobiliśmy manual jak z nich korzystać. Z tak przygotowanymi narzędziami ruszyliśmy w drogę przekonywać kluby aby do nas dołączyły. Podpięły się pod system i zaczęły zarabiać. No i przekonaliśmy! Kilkanaście powiedziało TAK. Pełni optymizmu zaczęliśmy szykować worki na pieniądze ale czas leciał a my wciąż widzieliśmy ich dno.

 

Pomimo starań naszych i klubów kibice jakoś nie chcieli u nas kupować. Niby wszystko było jak trzeba. Reklama na stadionie, w programie meczu, na biletach, stronie www itd. A zakupów nie ma, tzn. są ale raczej mizerne, mające się nijak do naszych estymacji, zakładanej grupy odbiorców (czytaj kibiców), konwersji no i finalnego zakupu. Czas płynął a prezesi patrzyli na nas coraz mniej przychylnie. Gdzie te zastrzyki do budżetu. Gdzie ta niezależność od sponsorów? Nie da się ukryć, że wizja, którą przedstawiliśmy była naprawdę kusząca.

 

Do tej pory nie wiem co nie zadziałało, jest kilka scenariuszy. Jeden z nich mówi, że wystartowaliśmy zbyt wcześnie, rynek nie był jeszcze na to gotowy. Inna, że klub nie jest wiarygodny jako sprzedawca. Trzecia, że po prostu źle to poprowadziliśmy. Teraz to już raczej nieważne. Projekt zginął w pomroce dziejów a my zostaliśmy z olbrzymim kacem.

 

A ja? Mogę tylko jeszcze raz przeprosić te wszystkie kluby, które jakby nie patrzeć zaufały nam, a które to zaufanie niestety zawiedliśmy…

Może Cię także zainteresować

pozostale

Lista…

pozostale

Porozmawiajmy.com