Czy ktoś może mi powiedzieć dlaczego spośród prawie 200 krajów świata, epidemia zaatakowała akurat Meksyk? Co więcej zrobiła to w momencie gdy przekraczaliśmy amerykańską granicę. Tak jakby ktoś siedział przy wielkim pulpicie czekając, aż pojawimy się na przejściu a potem miękkim ruchem nacisnął czerwony guzik z napisem START.
Oczywiście przesadzam a całe to zdarzanie jest tylko i wyłącznie kwestią przypadku. Tak samo jak czterokrotna naprawa hamulców przez największy amerykański serwis. Odtwarzacz Mp3, który przestał działać po przyjeździe do USA. Komputer zawieszający się przy każdym włączeniu. Aparat fotograficzny, który przestał robić zdjęcia. Rozklejone po dwóch tygodniach noszenia buty North Face’a. Telefon nie odbierający żadnej z dostępnych sieci. Itp, itd. Taki nieprawdopodobny ciąg drobnych zdarzeń na przestrzeni 1,5 miesiąca. Po prostu normalna sprawa,rzeczy się psują i nic w tym dziwnego. Zrobiłem szybki przegląd stanu posiadania. Następny w kolejce powinien być GPS… Aaa jeszcze jedno, w samochodzie popsuł się system chłodzenia, dzisiaj pojechał do serwisu…
I co wy na to? Z drugiej strony jest coś jeszcze. Wszystkie zdarzenia (mówię o tych poważnych) Nie zagroziły nam bezpośrednio. Tak jakby oprócz ktosia przy wielkim pulpicie z guzikami, był jeszcze jeden, pilnujący aby nie stała się nam krzywda.
Gdyby auto nie zepsuło się kolejny raz, bylibyśmy teraz w Mexico City, ognisku epidemii. Pomyślcie hamulce padały nam się cztery razy a my czterokrotnie bezpiecznie dojechaliśmy do serwisu. Nawet przy zjeździe z autostrady, pełnym pędzących samochodów, udało nam się bez hamulców spokojnie zjechać na pobocze (do tej pory nie wiem w jaki sposób). Co za podróż, ciekawe co będzie działo się dalej. Podobno kulminacją powinno być trzęsienie ziemi. Ale to właśnie było, więc teraz chyba pójdzie z górki.
A tak na poważnie, Meksyk jest w panice. Ludzie chodzą w maskach, ulice stolicy świecą pustkami a w trakcie uspakajającego przemówienia ministra zdrowia zatrzęsła się ziemia. Chyba nikogo nie uspokoił bo stacje telewizyjne pokazały ludzi rzucających się do ucieczki z sali konferencyjnej. Wszyscy czekają na rozwój wydarzeń z jednym pytaniem na ustach “Czy epidemia rozwinie się na resztę kraju?”. My zatrzymaliśmy się u znajomych w Guadalajarze, tutaj nie odnotowano żadnych zachorowań . Na pewno musimy mocno zweryfikować nasze plany. Zwiedzanie miejsc, które chcieliśmy zobaczyć odpada. Nie powinniśmy pojawiać się w zbyt dużych skupiskach ludzi z wiadomych powodów. Dlatego jak tylko naprawimy samochód (to naprawdę nie żart) wyruszamy na południe zaszyć się na jakieś odludnej plaży i przeczekać najbliższe tygodnie. Może to i lepsze rozwiązanie. Miasta starożytnych Majów obejrzymy sobie w kablówce popijając drinki z palemką…